Największą mądrością jest uczenie się na cudzych błędach i w ogóle cudzych doświadczeniach. Ludzie chcą się dzielić swoim doświadczeniem, wystarczy ich posłuchać i umieć się wczuć w ich doświadczenie. Ale to wymaga pokory. Niemniej „złoto leży na ulicy”, trzeba je tylko podnieść.
Jak rozpoznać, co jest dobre, a co złe? Poznacie ich po ich owocach (Mt 7,20). To wskazanie pada w Ewangeliach kilka razy. Między innymi w kontekście ostrzeżenia przed fałszywymi prorokami.
Wszyscy pytają mnie, co się stanie, kiedy już się przebudzą. Czy w pytaniu tym tkwi jedynie ciekawość? Lubimy pytać, czy to lub tamto pasuje do danego systemu, albo jaki ma sens w danym kontekście, lub do czego będzie podobne to, co nastąpi. Przebudźcie się, a będziecie wiedzieć, jak to jest. Tego nie można opisać.
Ks. Józef Tischner pisał, że człowiek, rodząc się, ma w sobie ogromny chaos, który trzeba w trakcie wychowania uporządkować. Proces wychowywania polega na nadawania porządku naszym nieokiełznanym namiętnościom. Kultura polega na porządkowaniu pierwotnego chaosu.
W Biblii szczęście jest powiązane z Bożym błogosławieństwem. Pierwotnie niewątpliwie rozumiane było jako pomyślność doczesna, jednak stopniowo zaczęto rozumieć, że polega ono na pełni życia, którego źródłem jest Bóg. Szczęśliwy (barak po hebrajsku, a makarios po grecku) to ten, który jest blisko Boga i ma udział w Jego życiu.
Nie staraj się tłumić pragnień, ponieważ stracisz energię życiową. Będziesz pozbawiony energii, a to jest straszne. Pragnienie, w zdrowym sensie, to nic innego niż energia, a im więcej mamy energii, tym lepiej. Nie chciej więc tłumić owych pragnień, ale zrozum je.
Obecnie żyjemy w tak zlaicyzowanym społeczeństwie, że nigdzie nie pojawia się biblijny sens szczęścia, ani w ogóle sens religijny. Tutaj jednak musimy spojrzeć na szczęście z perspektywy pełni życia, a nie tylko na jego lepsze lub gorsze przejawy lub stany osiągnięte w teraźniejszości.
Jak można zatracić siebie? Czy kiedykolwiek próbowałeś coś stracić? To prawda: im usilniej czegoś próbujesz, tym trudniej to osiągnąć. Tracisz rozmaite rzeczy przez to, iż nadmiernie pragniesz je osiągnąć. Tracisz, gdyż nie jesteś tego świadom. No tak, jak zatem obumrzeć dla siebie samego?
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że trzeba szukać tego, co daje spokój, ale spokój nie jest tożsamy z pokojem. Spokój kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa i komfortu psychicznego. Ale to raczej wynika z zabezpieczenia przed zagrożeniem i lękiem.
Dla chrześcijan najwyższym wymiarem powiązania czynu z rzeczywistością, do której on odnosi, jest liturgia. Tutaj gest nie tylko odsyła, ale także urzeczywistnia to, co oznacza. A to, co oznacza, to rzeczywistość w najprawdziwszym sensie, rzeczywistość ostateczna, która nie podlega przemijaniu i śmierci.
Czy postrzegacie życie jako Wycieczkę, czy jako Podróż? Oba słowa opisują wędrówkę z jednego miejsca do innego. Wycieczki są jednak znacznie krótsze i, korzystając z tych pojęć zamiennie, możemy oddalić się od prawdy.
Wymienionych owoców jest dziewięć, a radość, o której mówimy, jest wymieniona na drugim miejscu. Do tego trzeba by dodać jeszcze pokorę oraz przebaczenie. To, że radość jest na drugim miejscu zaraz po miłości, nie jest przypadkowe.
Regułę św. Benedykta, którą napisał on dla mnichów, otwiera Prolog, rodzaj wprowadzenia, a jednocześnie adresu, w którym określa on, do kogo pisze tę regułę. Ciekawe jest to, że w Prologu właściwie ani razu nie pada słowo „mnich”, czy jakiekolwiek określenie jednoznacznie z tym powołaniem związane.
Na drodze wiary potrzebny jest rozum jako „zdolność do użycia zdobytych doświadczeń do radzenia sobie w sytuacjach życiowych” na podstawie umiejętności wyciągania wniosków logicznych. Jest to jednak inne rozumowanie, niż w racjonalizmie naukowym.
Wychowani na metaforze światła chcielibyśmy „pewności”, jaką daje prawda poznawana naukowo. Jeżeli jesteśmy skazani na prawdę w metaforze skały, to wydaje się nam, że jesteśmy wystawieni na niepewność. Czy można osiągnąć pewność w metaforze skały?