Od Pekinu po Boston, ludzie jedzą coraz więcej mięsa i nabiału. Prowadzi to do łączenia się firm wartych miliardy dolarów i do przekształceń w rolnictwie na całym świecie.
Jeśli jakieś zjawisko trwa dostatecznie długo, pojawiają się teorie uzasadniające, że tak już będzie zawsze. Innymi słowy, łatwo jest założyć, że to, co dzieje się teraz, będzie kontynuowane.
W przekazach medialnych przemysł węglowy i naftowy często gra rolę czarnych charakterów, podczas gdy producenci energii odnawialnej to bohaterowie. Rzeczywistość nie jest jednak czarno-biała.
Założenie, że gospodarka albo rynek są proste i łatwe do zrozumienia, to jedna z najbardziej niebezpiecznych rzeczy, jakie można zrobić. To pierwszy krok do tego, by zacząć dostrzegać prawidłowości i związki, których nie ma.
Na czym polega problem rozwiniętych gospodarekCzy dzisiejszy powolny wzrost zaawansowanych gospodarek to trwały trend, czy tylko normalne następstwo głębokiego kryzysu systemu finansowego? Czy w ogóle musimy odpowiedzieć sobie na to pytanie, by przyspieszyć ożywienie? Podczas niedawnej konferencji MFW, były amerykański sekretarz Skarbu, Lawrence Summers, stwierdził, że dzisiejszy słaby wzrost ma korzenie sięgające głębiej, niż ostatni kryzys finansowy. Podkreślił potrzebę zwiększenia inwestycji w infrastrukturę.
Podczas gdy waluty gospodarek wschodzących lecą w dół, liderzy takich krajów, jak Turcja czy Argentyna, uciekają się do starego wybiegu: za całe zło obwiniają spiskowców. „Spekulacyjne zachowanie wielu biznesmenów i handlowców w Argentynie jest niepatriotyczne i bezwstydne" - powiedział Jorge Capitanich, szef gabinetu prezydenta Kirchnera.
Kilka tygodni temu Charles Gave wdał się w polemikę z Thomasem Pikettym. Teraz na Outside the Box ponownie rozważa kwestię równowagi w odniesieniu do problemu nierówności ekonomicznej. Stawia mocny wniosek, że „bieda ma znaczenie dla kapitalistów”.
Nauka sprzyja innowacjom jak nigdy dotąd i to w taki sposób, że będzie nam się żyło lepiej. Ale statystyki PKB nie potrafią tego uchwycić.
To idealny czas na zmiany, gdyż zmiana jest rzeczą stałą (i jedyną pewną w życiu).
Szkoda, że coś, co tak bardzo wpływa na nasze życie, jest tak mało i w tak spolaryzowany sposób rozumiane przez tych, którzy zajmują się polityką. Do tego jest też, zupełnie niepotrzebnie, ignorowane przez zwykłych ludzi.
Ludzie są tragiczni w przewidywaniu przyszłości. Fatalnie prognozujemy sytuację w gospodarce i na rynkach. Dane pokazują, że nawet nie potrafimy przewidzieć własnego zachowania.
Ostatni raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu jest przewidywalny, jak zegarek. Zawiera te same stare frazesy. „Nie ma czasu do stracenia”, „jeśli nie zaczniemy działać teraz, będzie za późno”. Wygrzebcie cytaty sprzed 10, 20, 40 lat, a okaże się, że to wciąż te same słowa. I, jak dawniej, nadal nic się nie robi, by powstrzymać katastrofę.
Clair Brown, emerytowana profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego, zastanawia się dlaczego tak trudno pogodzić dominujący model neoklasycznej ekonomii z realnym światem.
Aby powstrzymać zmiany klimatu, trzeba rozwijać źródła energii, które nie emitują dwutlenku węgla. Lecz obecnie największe dwa takie źródła - energia jądrowa i wiatrowa - próbują się nawzajem pozabijać.
Odzyskanie zrównoważonego środowiska naturalnego może wymagać od nas, na dłuższą metę, całkowitej rezygnacji ze wzrostu gospodarczego.